Przyznam - obawiałam się tego dokumentu, bo narracje o tego typu ludziach często popadają w taki podniosły zachwyt, jakby było co podziwiać w ludziach, którzy ryzykują życiem, bo taki mają kaprys.
Free solo jednak nie omija trudnych wątków - Alex Honnold jest pokazany jako wyrzutek, osoba nieprzystosowana do społeczeństwa, która nie zna innego sposobu życia, niż wspinanie się po skałach. Padają słowa o uzależnieniu od swojej pasji, niskiej samoocenie, okazuje się również, że ma mniejsze unerwienie w ciele migdałowatym, co może wskazywać, ale oczywiście nie musi, że jest to osoba na pograniczu autyzmu. Z drugiej strony jest to osoba szczera do bólu, ale i niesamowicie sympatyczna i możliwe, że jak nikt inny potrafi pokazać czym jest pasja do wspinaczki. Nie owija w bawełnę - jasno daje do zrozumienia, że poza jego ambicjami wspinaczkowymi, nic więcej się nie liczy. Ale na przestrzeni dokumentu, można zauważyć, że jego spojrzenie coraz bardziej ewoluuje i to też jest bardzo ciekawe i pokrzepiające.
Ponadto sporo w tym dokumencie rozważań o samej etyce filmowania kogoś, kto w każdej chwili może zginąć i to też jest szaloną wartością Free solo.
Twórcy opowiadają o Honnoldzie wielopłaszczyznowo, narrację prowadzą w bardzo świadomy sposób i prawdopodobnie właśnie dlatego dostali Oscara.
Swoją drogą, sama przyjemność śledzić Alexa Honnolda w mediach - wywiadach, programach - jego szczere, błyskotliwe i racjonalne spojrzenie na świat jest bardzo odświeżające.
Tutaj pełna recenzja:
https://www.youtube.com/watch?v=2VTB-a5qFUs
Ach, a poza tym, z tego co się dowiedziałam - 14 marca Free solo będzie puszczany w multikinach w całej Polsce plus National Geographic premierowo wypuści dokument w tę niedzielę.