Są w dziejach kina filmy i FILMY. "Okruchy dnia" to właśnie przykład dzieła, które podnosi X muzę do rangi sztuki. Im widz dojrzalszy emocjonalnie i intelektualnie, tym więcej ta przejmująca historia odkrywa ze swojej głębi. Doprawdy trudno tu cokolwiek wyróżnić, ponieważ całość przenika harmonia idealnych środków wyrazu, niemniej kreacje aktorskie, zwłaszcza Hopkinsa i Thompson (za która nie przepadam swoją drogą) zasługują na miano jednych z wybitniejszych ról w kinematografii światowej.
Nie wiem, czy jestem dojrzalsza intelektualnie, na pewno ponad 20 lat starsza, niż gdy oglądałam "Okruchy dnia" po raz pierwszy. Wtedy poruszył film mnie bardzo, ale nie do końca czułam i rozumiałam relację głównych bohaterów. Teraz film mnie przenika do głębi. Myślę, że starszy widz bardziej odczuwa ciężar złych wyborów, melancholia jest bardziej gorzka, świadomość nieodwracalności silniejsza.
Dodam tylko, ze chlod bijacy z ekranu paralizuje i obezwladnia podsycany skrywanym pozarem umyslow bohaterow historii. Wieczna wojna godnosci z emocjami, poprawnosci z szalenstwem, moralnosci z namietnoscia.
Dobrze to ujelas. Tak niestety to jest na tym ziemskim padole. Z wiekiem człowiek odczuwa bardziej ciężar decyzji życiowych, w tym najbardziej tych złych. Świadomość nieodwracalności pewnych decyzji, bardzo dotyka człowieka i zabija chęć poznawania nowych doświadczeń. Tylko to się nazywa doświadczenie. Takie doświadczenie z jednej strony podcina nam skrzydła i czujemy ból lecz bez niego byśmy nie wiedzieli co dla nas jest dobre i nam nas uszczęśliwia. Taki słodko-gorzki jest ten swiat.